GĘSIA
Karol Rotgeber
ONI, III A
„Okoliczni mieszkańcy Gęsiej i Okopowej, gdzie mieścił się cmentarz żydowski, słyszeli po nocach strzały karabinowe i turkot karabinów maszynowych. Bo wróg na cmentarzu żydowskim wykańczał owych ludzi. Brać pogrzebowa miała za zadanie do rana nie zostawiać po nich śladu. Nie chcieli Niemcy zanadto obarczać parowozy ciężarem tych ludzi i wykańczali ich na miejscu.” (s. 107)
Rachela Auerbach
ONI, II B
„I tak to napływają zewsząd wozy śmiertelne pełne ładunku. Znalazłszy się w okolicy Gęsiej ulicy ma się wrażenie, że miasto wymiera. Na wszystkich bocznicach Gęsiej pełno nowo powstałych zakładów pogrzebowych. […] Jarmark trupów. Wszystkimi drogami i dróżkami opadającymi ku Gęsiej płyną żwawo czarne wozy i wózki. Co krok. Niby strumyki, dopływy do wielkiej czarnej rzeki, która wszystko pochłania…” (s. 107)
JA, II C
„Będzie już temu z miesiąc, jak szłam ulicą Gęsią. Minęłam strefę przeniesionej tu <Wołówki> (obecnie <Gęsiówka>, miejsca sprzedaży używanych rzeczy.” (s. 133)
ONI, II C
„Razu pewnego postrzelił na ul. Gęsiej cztery osoby. Koledzy jego żandarmi słyszą znienacka jakieś strzały, powiadają <ho ho Frankenstein ist auf der Streife> [Ho, ho, Frankenstein jest na patrolu – przypis]” (s. 157)
Basia Temkin-Bermanowa
JA, III B
„Było to w getcie w ostatnich dniach sierpnia 1942, w czasie trwania masakry bezbronnej ludności żydowskiej. Urwały się wtedy prawie wszystkie kontakty ze światem, najważniejszą sprawą było ich ponowne nawiązanie. W jednej ze stosunkowo spokojnych chwil spotkaliśmy się na ul. Gęsiej, na terenie szopu stolarskiego OBW, z pozostałymi jeszcze przy życiu towarzyszami komitetu partii. Tam, gdzieś za przegrodą w stajni, odbyliśmy krótką naradę, na której postanowiono wysłać nas na stronę aryjską celem nawiązania kontaktów i zorganizowania akcji ratowniczej i zaalarmowania świata” (B. Temkin-Bermanowa, „Pierwsza Irena”. Wspomnienie o Irenie Sawickiej, w: Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945, oprac. W. Bartoszewski, Z. Lewinówna, Kraków 1969, s. 288).
Władysław Szpilman
JA/ONI, II A
„(…) nasza ulica leżała w jego [GETTA- B.S.] obrębie i nie musieliśmy poszukiwać nowego mieszkania. Żydzi mieszkający poza jego granicami znajdowali się w o wiele trudniejszym położeniu. Musieli płacić wygórowane ceny jako odstępne, by znaleźć jeszcze przed końcem października nowy dach nad głową. Co szczęśliwsi z nich zajmowali wolne pokoje na Siennej, która miała awansować do rangi Champs-Elysees getta, albo też w bezpośrednim jej pobliżu. Pozostali skazani byli na brudne spelunki w zamieszkiwanych od najdawniejszych czasów przez żydowską biedotą w okolicach ulic Gęsiej, Smoczej i Zamenhofa.” (s. 45)
JA/ONI, III A
„Kilka dni później, chyba 5 sierpnia, udało mi się wyrwać na krótko z pracy i szedłem ulicą Gęsią, gdy przypadkowo stałem się świadkiem wymarszu Janusza Korczaka i jego sierot z getta. Na ten poranek zaplanowano, zgodnie z rozkazem, opróżnienie prowadzonego przez Korczaka żydowskiego sierocińca. Dzieci miały zostać wywiezione same, jemu zaś dawano szansą uratowania się i tylko z trudem udało mu się przekonać Niemców, by zezwolili mu towarzyszyć dzieciom. Spędził z nimi długie lata swojego życia i teraz, w ich ostatniej drodze, nie chciał ich pozostawiać samych. Chciał im tę drogą ułatwić. Wytłumaczył sierotom, że mają powód do radości, bo jadą na wieś. Nareszcie mogą zamienić wstrętne, duszne mury na łąki porośnięte kwiatami, na źródła, w których będzie można się kąpać, na lasy, gdzie jest tak wiele jagód i grzybów. Zarządził, by ubrały się świątecznie i tak ładnie wystrojone, w radosnym nastroju ustawiły się parami na dziedzińcu. Małą kolumną prowadził SS-man, który jak każdy Niemiec kochał dzieci, a szczególnie te, które miał wkrótce wyprawić na tamten świat. Wyjątkowo spodobał mu się dwunastoletni chłopiec – skrzypek, który niósł swój instrument pod pachą. Rozkazał mu wyjść na czoło pochodu dzieci i grać. Tak też ruszyli w drogą. Gdy spotkałem ich na Gęsiej, dzieci, idąc, śpiewały chórem, rozpromienione, mały muzyk im przygrywał, a Korczak niósł na rękach dwoje najmłodszych, także uśmiechniętych, i opowiadał im coś zabawnego.” (s. 91-92)
Stanisław Gombiński
ONI, III A (sierpień 1942)
„Akcja trwa nieprzerwanie, rozwija się, już posuwa się ku centrum. Udział Niemców coraz znaczniejszy. Oto blokady wielkich odcinków Leszna, Nalewek, Gęsiej, Śliskiej, Pańskiej. To już nie są zaułki nędzy. Wszyscy przechodnie, wszyscy mieszkańcy objętych blokadą domów wypędzeni na jezdnię, kilka tysięcy ludzi, uszeregowanych w czwórki czy szóstki. Tu odbywa się selekcja. Podchodzi szereg do SS-owca, jeden rzut oka na dokumenty, na twarz i dotknięcie pejczą [sic], na lewo – to wolność, na prawo – to Umschlag.” (s. 84)
ONI, III B (5/6.09.1942)
„W nocy z 5 na 6 września alarm innego rodzaju. Wszystkie bloki mieszkalne, wszystkie mieszkania, wszyscy ludzie zaalarmowani; wszyscy mają się ubrać, zabrać żywność na 2 dni i udać się do czworoboku zamkniętego ulicami: Smoczą, Gęsią, Zamenhofa, Stawkami. Do godz. 9 rano przeprowadzka ma się dokonać, wszystkie mieszkania winny zostać otwarte. Każdy znaleziony poza czworobokiem po godz. 9 dnia 6 września zostanie na miejscu zabity.
Prawie wszyscy idą, ale pewna część pozostaje w mieszkaniach. To ci, którzy nie mają wyjścia, którzy i tak, i tak nie widzą żadnej nadziei dla siebie. Starcy, chorzy, niezatrudnieni, nierzadko kobiety z dziećmi. Nie wszyscy: większość ich idzie do czworoboku, tylko mała część decyduje się pozostać. Ich najbliżsi żegnają ich na zawsze. (Wszyscy pozostali w mieszkaniach ocaleli. W opuszczonych przez dwa dni blokach nie było prawie żadnej kontroli.) Nie wierzą w swój powrót, nie wierzą, by – w wypadku powrotu – mieli się zastać przy życiu. Pożegnanie nie trwa długo; chce się przejść na miejsce, znaleźć jakiś kąt dla siebie i swoich, zabrać nieco żywności i najniezbędniejszej odzieży. A godzina 9 już bardzo niedaleko…
Cała ludność znajduje się już wewnątrz czworoboku, otoczona ze wszystkich stron. Wzdłuż ulic granicznych, środkiem jezdni, ciągnie się żywy mur; to placówki wojskowe Waffen SS, co 15-20 metrów rozstawione, trzymają straż. Jedna obręcz, złożona z Liwtwinów i polskich policjantów, trzyma straż na zewnątrz dawnych granic ghetta; drugą obręcz stanowią mury. Trzecia – wewnętrzna., ściślejsza – zaciąga się obecnie. Strategia bojowa według wszelkich prawideł sztuk; ta jakaś gra wojenna z zastosowaniem nowoczesnych przesłanek taktycznych, to słynny z komunikatów Naczelnego Dowództwa Kocioł, Kesselschlacht. Opracowanie i wykonanie zadania – celująco, bez zarzutu.
Wewnątrz kotła – ostatnia, wielka selekcja. Poszczególne shopy, pracownicy Gminy, Służba Porządkowa – każda grupa oddzielnie. Rusza shopy do selekcji: na oznaczonym odcinku ulicy ustawiają się rzędami, po sześciu, po ośmiu. Oto ustawiają się wzdłuż ul. Miłej, od Zamenhofa do Lubeckiego shopy Többensa, twarzą do ul. Zamenhofa. U wylotu na ul. Zamenhofa stoi Többens, stoi kilka SS-manów; wzdłuż Zamenhofa biegnie żywy łańcuch posterunków straży. Na dany znak ruszają, podchodzi do wylotu szóstka. W prawicach wysoko wzniesionych trzymają najnowsze, w ostatnich dniach po raz x-ty ostemplowane legitymacje firmy na znak, że oni są ci wybrani z wybranych, że przeszli wszystkie wewnętrzne selekcje, że są naprawdę pracownikami shopów. Podbiegają kilkadziesiąt kroków, stają. Többens nachylony do przodu, z pejczą [sic] w ręku, jednym rzutem oka przebiega legitymacje, znaczki, twarze; pejczą segreguje. Jedni – prostu, na zewnątrz posterunków, na odcinek mniejszych numerów Miłej, od Zamenhofa do pl. Muranowskiego biegnący. To wolność, to wyzwolenie. Po ukończeniu selekcji pójdą do swoich mieszkań, do swoich bloków z powrotem. Drudzy – na prawo, wzdłuż ul. Zamenhofa, wewnątrz obręczy strażniczej. To skazani, to Umschlag. Większość kobiet, każdy – kto z dzieckiem, starsze kobiety – bez wyjątku, wielu starszych mężczyzn. I tu odbywa się szmugiel, to szmugiel dzieci. W plecaku, w kocach przymocowanych do barków. Wielu mężczyzn szmugluje dzieci na sobie; ponieważ Többens i „Komisja” stoją po lewej stronie ul. Miłej, oni, nadciągający im naprzeciw, mają dzieci wzdłuż lewego boku umocowane, przywiązane pod płaszczem. Czasem podstęp się udaje: nie ma czasu na dokładną rewizję osobistą, na każdą szóstkę przypadają sekundy. Ale uratowane dzieci są rzadkością, przeważnie szmugiel się nie udaje.” (s. 111-112)
ONI, III B
„Pozostają ci, którzy odpadli [nie dostali „numerków na życie”]. Jeszcze nie idą na Umschlag, „zobaczy się”, co się z nimi zrobi. Mają oni zająć kilka domów na ul. Ostrowskiej i tam czekać wyroku.
Selekcja trwa przez niedzielę i poniedziałek, w poniedziałek [07.09.1942] o zmierzchu kończy się. Ale w domach czworoboku jeszcze pozostało tysiące ludzi, to ci, którzy – przekonani o bezcelowości stanięcia do selekcji – skryli się, pozostali w mieszkaniach. Przeważnie kobiety z dziećmi, starsi, dzieci, chorzy.
Posterunki stoją wzdłuż czworoboku nadal, we wtorek rozpoczyna się czyszczenie domów, przeczesywanie mieszkań, wyławianie kryjących się. Na zewnątrz czworoboku kręcą się porządkowi, furmani, cmentarnicy, biegną na ul. Zamenhofa, od Stawek, na Gęsią, na Lubeckiego, szukają jakiegoś słabego miejsca, próbują zmiękczyć, uprosić, przekupić posterunki, by wtargnąć do strzeżonej dzielnicy i wywieźć jeszcze jedno dziecko, jeszcze jedną kobietę, jeszcze jednego starca. Zabiegi ich są czasem skuteczne. Wyciągają, szmuglują, wykradają: w wózkach cmentarnych, pod wozem, pod płaszczem. Ale jednocześnie dokonuje się oczyszczenia reszty domów, codziennie gromady ludzi są wyciągane i prowadzone na Umschlag.” (s. 113-114)
ONI, III B
„Jest 12 wrzesień [sic], sobota po południu, posterunki dokoła czworoboku, stojące tu nieprzerwanie przez przeszło sześć dób od niedzieli rano, zwijają się i odchodzą, czworobok jest wolny. Ludzie jeszcze własnym oczom nie wierzą, biegną do domów na Wołyńskiej, Ostrowskiej, Zamenhofa, Lubeckiego, Miłej, Niskiej, Stawkach, Smoczej, gdzie pozostawili swych bliskich. Szukają. Niemców ni sprzymierzeńców już nie ma, rozlega się wiele okrzyków radości i więcej, znacznie więcej, jęków rozpaczy.” (s. 118-119)
„Zmiana granic: getto posuwa się ku północy. Granicę nową stanowią ulice: Gęsia i jej przedłużenie: Franciszkańska, Bonifraterska – Muranowska – pl. Muranowski – Pokorna – Umschlag – Szczęśliwa – Smocza do Gęsiej. Środkiem ulic granicznych ma biec mur. Wszystkie shopy pozostają na miejscach, muszą jednak być obmurowane. Termin przeprowadzek – 24 września.
Według nowych zasad w getcie znajdować się będą urzędnicy Rady Żydowskiej – ogólna liczba numerków dla urzędników i ich rodzin, wliczając Służbę Porządkową, wynosi dwa tysiące sztuk, dalej placówki wojska, kolei, urzędów, przedsiębiorstw prywatnych i Rady Żydowskiej (placówka stolarska Wydz[iału] Gospodarczego i placówka budowlana, tzw. „Bauwesen” Ref[eratu] Technicznego) oraz nieznaczna część shopowców, których olbrzymia większość mieszka w blokach mieszkalnych przy warsztatach. Więc znów wędrówka: funkcjonariusze SP – na ul. Zamenhofa, od Gęsiej do Kurzej, urzędnicy Wydziału Zdrowia z Pawiej – na Kurzą, Zakładu Zaopatrywania z ul. Zamenhofa – na parzystą Franciszkańską, inne Wydziały Gminy z nieparzystej Gęsiej – na Niską, Zamenhofa i Kurzą. Szpital otrzymuje pomieszczenie w domach przy ul. Gęsiej 6/8/10, tamże – oraz w jednym z domów parzystej Franciszkańskiej – mieszczą się lekarze, pielęgniarki, personel administracyjny i pomocniczy. Bank Dzielnicy Żydowskiej, mieszczący się przed i podczas Wysiedlenia na Nowolipkach, przechodzi na Nalewki.” (s. 120-121)
ONI, IV B
„Drugie zarządzenie: dalsze ograniczenie ghetta. Granica południowa, biegnąca obecnie wzdłuż Gęsiej i Franciszkańskiej, ma być przesunięta na ul. Muranowską. Już tylko najbliższe ulice, tylko kilkadziesiąt domów przylegających do Umschlagu ma stanowić getto. Termin przeprowadzek: 23 stycznia. […] Zarządzenie o zmianie granic w ogóle nie wchodzi w życie, zostaje odwołane. Ghetto pozostaje w dotychczasowych granicach.” (s. 144-145)
ONI, II
„Odcięcie domu całego, wyłączanie wszystkich mieszkańców z codziennego życia nazywało się blokadą sanitarną. Myliłby się, kto by przypuszczał, że blokada trwała 1-2 dni. Były w dzielnicy domy – miasteczka, na Nalewkach, na Gęsiej, Zamenhofa, w których mieszkało tysiąc, i dwa tysiące mieszkańców: czy to z powodu ich liczby, czy z całkiem innych powodów blokady przeciągały się niemiłosiernie.” (s. 202)
Ludwik Hirszfeld
ONI, V (18.04.1943)
„Oczekiwane wypadki nastąpiły 18 kwietnia. Getto miało być zlikwidowane na urodziny führera. Dowódca wyznaczył początek akcji na godzinę wpół do pierwszej. W nocy granatowa policja obstawiła getto, a batalion policji niemieckiej wkroczył na Nalewki. Niespodziewanie padły z domów strzały z broni maszynowej, batalion w popłochu się wycofał. Rano, 19 kwietnia, na murach getta rozklejano odezwy wzywające Żydów do zbrojnego oporu. Pojawiły się napisy: >>Zginąć z honorem<<.
Pierwsze natarcie na getto było słabe. W godzinach popołudniowych rozpoczęła się akcja na Smoczej, Gęsiej i Lubeckiego. Niemcy usiłowali przełamać opór Żydów metodą zastraszenia, zwłaszcza, że walka była beznadziejna, a wynik z góry przesądzony. Próba zastraszenia nie udała się. Obrońcy zbudowali bunkry koło bloków domów: plac Muranowski, Franciszkańska-Nalewki, Dzika-Gęsia. Natarcia bronią pancerną nie dały Niemcom spodziewanych wyników. Czołgi wprowadzone przez bramę Nalewkowską obrzucono granatami i butelkami z benzyną. Następnego dnia Niemcy wystosowali do Żydów ultimatum. Zostało ono zlekceważone, walka zawrzała na nowo.” (s. 482-483)
Henryk Bryskier
ONI, III B
„Ażeby czytelnik mógł sobie obrazowo uzmysłowić równoległość obydwu murów przytaczam ulice: dawny mur już uszczuplonego dużego getta biegł wzdłuż ul. Świętojerskiej do Nalewek, gdzie był przejazd do Leszna itd., zaś nowy mur ustawiono środkiem jezdni od rogu Bonifraterskiej i Franciszkańskiej wzdłuż Gęsiej do Okopowej. Przy zbiegu Gęsiej i Zamenhofa w murze pozostawiono przelot dla ruchu pieszego i kołowego, i w tym miejscu ustawiono wachę.” (s. 207)
ONI, V
„Mały komendant SP [Służby Porządkowej] nie doczekał się honorowego przedziału w bydlęcym wagonie idącym na wschód. Został przed tym zgładzony kulą rewolwerową z ręki zamachowca w chwili, kiedy szedł ul. Gęsią, zmierzając do domu w którym ostatnio mieszkał.” (s. 240)
Abraham Lewin
JA/ONI, II D/ III (30.06.1942)
„Jedynie na cmentarzu na Gęsiej otwiera się dla nas szersze pole i szersze niebo. Jest jednak kłopot, że również cmentarz znajduje się poza granicami getta i <normalnie > trzeba wcześniej zamknąć oczy, zanim można swobodnie tam dotrzeć. Wtedy jest już jednak wszystko jedno: wąskie czy szerokie niebo, z horyzontem czy bez. Hitler odebrał nam wszystko: przestrzeń, powietrze, chleb, nawet niebo.” (s. 141)
JA, III A (25.08.1942)
„Niem[cy] wraz z Ukraińcami przeprowadzili dziś łapankę w bloku Gminy, tj. na Zamenhofa, Pawiej, Gęsiej i Lubeckiego. Drżę o Orę, o matkę i wszystkich krewnych, których zostawiłem przy Pawiej 14.” (s. 206-207)
„Czternasty dzień <akcji>, która znów toczy się pełną parą. Blokady rozpoczęły się dziś o godzinie dziesiątej. Niemcy do spółki z żydowską policją. Okrążyli małe getto oraz Gęsią i Zamenhofa. Opowiada się o strasznych rabunkach dokonywanych w toku wysiedlenia. Wysyłają mieszkańców i łupią ich cały dobytek. Włamują się również do sklepów i wynoszą wszystkie towary. Uczestniczą w tym żydowscy policjanci, sąsiedzi i Niemcy.” (s. 183)
ONI, III C
„Pogłoski o wiadomościach kobiet wywiezionych z Białej Podl[askiej] i Białegostoku. Dziś już o godzinie ósmej przystąpili do blokady Miłej, Gęsiej, Zamenhofa itd. <Dusza nasza zmęczyła się śmiercią>. Jak długo jeszcze, jak długo? Wczoraj przywieziono wiele trupów na cmentarz, są to ofiary blokady szopów Toebbensa. Dziś wzięto również ludzi z szopów. Jest już blisko godzina siódma, a na Gęsiej, wokół naszej firmy, blokada wciąż jeszcze trwa.” (s. 194)
JA/ONI, III B
„Zaprowadzili nas na Gęsią 30 i tam zaczęło się polowanie, które trwa po dziś dzień. Wczoraj i dziś robią blokady naszych bloków. Zabrano ludzi, cała rodzina Świeca zginęła. Sam się oddał, kiedy stwierdził, że zabrano mu żonę i dwoje dzieci. Z początku szedł z nami do Gęsiej, potem wrócił się, oddał się i wywieziono go. Żywię wielką sympatię i podziw dla takiego prostego człowieka.” (s. 220)
ONI/JA, IV A (24.09.1942)
„Wczoraj zaczęła się sprawa wyprowadzki z domów na Pawiej, Gęsiej, Zamenhofa i Lubeckiego. Nikt nie wydał rozkazu, że trzeba się wyprowadzić z tych ulic, nikt nie wyznaczył ostatecznego terminu opuszczenia tych ulic, a jednak od wczoraj odbywa się tu ruch – gorączkowa przeprowadzka. W zamian za 36 domów, jakie liczył poprzedni blok, przydzielono teraz połowę, a przy tym domy są kiepskie i w złym stanie.” (s. 226-227)
ONI/JA, IV A (05.10.1942)
„Przewodniczący Gminy opublikował rozkaz, że w godzinach pracy w ogóle nie wolno chodzić na południe od Gęsiej i Franciszkańskiej oraz po małym getcie. Złapani na tych ulicach bez specjalnego zezwolenia zostaną wywiezieni z Warszawy, co oznacza śmierć.” (s. 229-230)
ONI, IV A (16.10.1942)
„Nie zaszło u nas nic nowego, ale w tym spokoju jest coś niesamowitego, co dławi i dusi. Lękamy się jeszcze wciąż losu, jaki nam przygotowuje najbliższa przyszłość, tj. po 20 października. Niektórzy uspokajają wzburzone umysły i powiadają: <Jest rzeczą jasną, że obecne resztki skupiska żydowskiego w Warszawie pozostaną, nie ma więc powodu do zmartwienia>. Są jednak i tacy, którzy nie przestają zamartwiać się i troszczyć o jutro. Jeśli pierwsi wskazują, że przecież otaczają nas nowymi murami wzdłuż Smoczej i Gęsiej, to drudzy- pesymiści odpowiadają: <Byliśmy okrążeni murami jeszcze przed wielką <<akcją>> i co z tego wyszło?>.” (s. 232)
JA, IV A (22.11.1942)
„Przed kilkoma dniami, podczas powrotu z miasta do domu, znaleźliśmy na Gęsiej Żyda rannego w głowę. Zachował pełnię świadomości. Prosił, abyśmy nie stali przy nim, gdyż udaje martwego i abyśmy nie wzywali Pogotowia Ratunkowego. Powiedziano nam, że ranny jest właścicielem rykszy. Niemiec, którego woził 4 miesiące, zranił go. Żyd widocznie wiedział za dużo i on (Niemiec) chciał się go pozbyć.” (s. 257)
Perec Opoczyński
ONI, II D (15.05.1942)
„Niemcy kierujący niesławnym autem, które każdego dnia jeździ Gęsią i Nalewkami, odnotowali dziś, 15 maja, ważny sukces. Jak wiadomo, często zjeżdżają na trotuar, dziś jednak najechali na rikszarza. Wymierzyli mu taki cios w plecy, że wyskoczył z rikszy i uciekł, ledwo ratując życie. Widząc, że pojazd jest nowy, Niemcy zabrali go do auta i odjechali.” (Pisma, s. 273)
Henryk Makower
JA (Noemi Makower), III C
„(…) bloki mieszkaniowe, oprócz szop Toebbensa na Lesznie i na Prostej, szop Schultza na Nowolipiu oraz Hoffmanna i Schüllera na Nowolipkach, przeniesiono na północ od Gęsiej, tam też zbudowano mur odgradzający getto gminne od reszty terenu. Cała konstrukcja terenowa była tak niedorzeczna, że nie mogła się ostać żadnej analizie logicznej i wyraźnie wskazywała na <tymczasowość>. […] Na wylocie od strony Dzikiej stała poprzednio wacha i pilnowała przejścia na <stronę aryjską>. Teraz ustawiono nowy wylot i nową wachę u zbiegu Gęsiej i Zamenhofa. Za tym murem nie było nic, bezludna pustynia, a wreszcie wyspa, gdzie mieściły się szopy przy ul. Nowolipki, Nowolipie i Leszno, później znowu duża bezludna pustynia i na ulicy Prostej – szopa Toebbensa.” (s. 139)
JA, IV
„Skończyła się wielka akcja. Nastąpiło któreś z rzędu przeniesienie ludności getta na północ od Gęsiej. Blok lekarski przeniesiono na Kurzą. Wówczas starczyło już tylko kilka domów, tylu przecież lekarzy wywieziono!” (s. 187)
Marek Edelman
ONI, II D
„Tymczasem terror w getcie wzrasta. Izolacja od świata zewnętrznego staje się coraz ściślejsza. Aresztowania za przejście na „aryjską stronę” mnożą się z dnia na dzień, aż w końcu zostają wprowadzone „sądy specjalne”. Dnia 12 lutego 1941 roku wykonany zostaje wyrok śmierci na 17 skazanych za bezprawne przejście na „aryjską stronę”. Egzekucja odbywa się w areszcie żydowskim na Gęsiej. O 4-ej nad ranem przeraźliwe krzyki obwieściły mieszkańcom pobliskich ulic, że teraz „sprawiedliwości staje się zadość”. Że 17-tu nędzarzy (w tym czworo nieletnich i trzy kobiety), przekradających się na „stronę aryjską” po kawałek chleba lub drobny zarobek, zostaje ukaranych. Krzyk dochodzi ze wszystkich cel więziennych. To krzyczą przyszli skazańcy, osadzeni za te same przewinienia. A jest ich 700.” (s. 21)
ONI/JA, III B
„Dnia 6 września 1942 r. wszyscy pozostali przy życiu mieszkańcy getta zostają wezwani do stawienia się w obrębie ulic: Gęsiej, Zamenhofa, Lubeckiego, Stawki. Tu ma się odbyć ostateczna rejestracja. Ze wszystkich stron ciągną czwórkami masy ludzi. […] W małym czworoboku ulic skupia się cała ludność getta: robotnicy fabryk, urzędnicy Rady Żydowskiej, służba zdrowia, pracownicy szpitali (chorzy odsyłani są bezpośrednio na Umschlag). Każdej firmie niemieckiej oraz Radzie Żydowskiej Niemcy przyznają określoną liczbę pracowników, którzy mogą pozostać. Tym wybrańcom rozdawane są numerki. Numerki oznaczają życie.” (s. 41)
Adam Czerniaków
ONI, I
„Zachowanie tragarzy na Gęsiej.” [14.XII.1939] (s. 55)
[Wielu tragarzy wiedziało o miejscach ukrycia towarów przez właścicieli wytwórni, zakładów rzemieślniczych i sklepów. Niektórzy zdradzali Niemcom miejsca ich przechowywania.- przyp. A.K.-R.]
Emanuel Ringelblum
ONI, I
„2 maja [1940]. Przed dniem 3 maja działy się na warszawskich ulicach straszne rzeczy. Na ulicach odbywało się okropne polowanie na Polaków. Ciężarówki z uzbrojonymi [Niemcami] mknęły tam i z powrotem. Ulice były puste. Samochody wjeżdżały na chodniki i powodowały panikę. Kilku Żydów odniosło rany na Nowolipiu, Gęsiej.” (t. 29: s. 109)
„Zdarzyło się na Gęsiej, że pobito volksdeutscha, w następstwie aresztowano kilkudziesięciu Żydów.” (t. 29: s. 114)
„Sklepy żydowskie sprawiają bardzo smutne wrażenie. Co krok widzi się tylko sklepy spożywcze, dużą ilość cukierni, tu i tam zegarmistrz, rzadko, bardzo rzadko widać większą wystawę. Wybite szyby zastąpiono przeważnie deskami, pośród których ukrywają się, jakby wstydliwie, kwadraty szkła, [stanowiąc] swojego rodzaju wystawę. Nalewki i Gęsia, które słynęły zawsze z wielkich składów z towarami, są dziś jedną wielką ruiną.” (t. 29: s. 155)
ONI, II A
„Dziś, 20 grudnia [1940], w szabat, zajechał na Gęsią samochód ciężarowy z robotnikami żydowskimi. Robotnicy żydowscy wysiedli, policjant tamtych kazał im śpiewać. Jeden z nich, kantor z zawodu, stanął na samochodzie i odśpiewał ‘El male rachamim’ – ulica była pełna ludzi.” (t. 29: s. 188-189)
ONI, IV
„Rzadko można było wśród tych gangsterów natknąć się na szlachetne jednostki. Do takich wyjątków należał pan K-cz [Julian Kudasiewicz], dostawca szczotek dla armii niemieckiej. Chcąc uratować inteligencję żydowską od zagłady, zgodził się przyjąć wyroby powstającego szopu szczotkarskiego przy ul. Świętojerskiej [32/34] na swoje konto. Z jego inicjatywy przyjęto kilkuset ludzi, przeważnie spośród inteligencji, osób zasłużonych, zredukowanych pracowników Gminy itd., bezinteresownie, gdy w innych szopach brano za przyjęcie pracownika tysiące, a czasami i dziesiątki tysięcy złotych. […] Wspólnie z głównym dostawcą szczotek, Żydem, Emilem Weitzem, uruchomił on kuchnię dla inteligencji przy ul. Gęsiej. Piękną kartą w działalności pana K. była opieka nad dziećmi żydowskimi w getcie. Codziennie można go było widzieć na ulicach getta otoczonego rojem „dzieci ulicy”, które hojnie obdarzał jałmużną. Znając dobrze życie tych dzieci, wyrzuconych poza nawias społeczeństwa, poparł szczodrą dłonią inicjatywę ówczesnych kół społecznych, w szczególności „Centosu”, uruchomienia internatów dla „dzieci ulicy”. Jeden z tych internatów pod nazwą „Dobra Wola”, przy ulicy Dzielnej nr 61, urządzony nowocześnie, był utrzymywany kosztem szopu szczotkarskiego i pana K., który łożył dziesiątki tysięcy złotych na ten cel.” (t. 29a: s. 113-114)
Mary Berg
ONI; IIB
29.VI.41’: „Pozostawianie chorych pod drzwiami szpitali stało się codzienną praktyką. Matki, nie mogąc znieść widoku cierpień swoich pozbawionych pomocy medycznej dzieci, mają nadzieję, że tym sposobem zdołają umieścić je w szpitalu. Szczególnie ostro epidemia szerzy się w rejonie Gęsiej, Nalewek, Nowolipek i Nowolipia. W „małym getcie” sytuacja przedstawia się trochę lepiej, mieszkają tu bowiem stosunkowo zamożni ludzie, których stać na prywatne leczenie. Niedawno ze Lwowa, zdobytego miesiąc temu przez Niemców, sprowadzono surowicę przeciwtyfusową. Ewakuujący się z miasta Rosjanie pozostawili duży zapas surowicy w fiolkach. Obecnie ten cenny lek jest przemycany do Warszawy. Stać nań jednak wyłącznie bogaczy – cena surowicy sięga nawet kilku tysięcy złotych za fiolkę” (s. 154-155).
JA/ONI; IIB
1.X.41’: „Hitlerowcy ściśle trzymają się kalendarza żydowskiego. Wczoraj przed zachodem słońca, w porze modlitw Kol Nidre otwierających rytuały święta Jom Kippur (Dnia Pojednania), rozwieszono wielkie białe plakaty ze smutnym obwieszczeniem: do 5 października osoby zamieszkałe po prawej stronie ulicy Siennej oraz przy pewnych odcinkach Gęsiej i Muranowskiej, a także mieszkańcy szeregu domów w pobliżu granic getta muszą opuścić mieszkania. […] Ojciec tego dnia nie opuszczał piwnicy, zanosząc modły do Boga, a w tym czasie matka szukała nowego mieszkania. Dotychczas niczego nie znalazła, lecz przyniosła nowe smutne wieści. Wygląda na to, że Niemcy zamierzają zlikwidować tak zwane małe getto i włączyć do dużego getta jedynie ulicę Chłodną i dalszy koniec Żelaznej. Pogłoskę tę potwierdził nakaz wydany chrześcijańskim mieszkańcom tych dwóch ulic, żeby wyprowadzić się do 15 października. Lokatorom domów przy Siennej obiecano mieszkania przy Chłodnej. Ma to jednak nastąpić później, a na razie musimy znaleźć jakiś dach nad głową. Jutro rano wszyscy, w tym i ja, wyruszą na poszukiwanie nowego lokum” (s. 181-183).
ONI, IIIC
20.IX.42′: „W niedzielę, 6 września, policja żydowska otrzymała rozkaz przygotowania się do kolejnej kampanii. Nastąpiło to po obwieszczeniu opublikowanym przez zarząd Gminy w imieniu Komisji Przesiedleńczej, że wszyscy pozostali mieszkańcy „dużego getta” (w granicach ulic: Smoczej, Gęsiej, Zamenhofa i Szczęśliwej oraz placu Parysowskiego) mają 5 września zgłosić się do rejestracji. Tekst, wydrukowany po niemiecku i po polsku, zawierał ostrzeżenie, że każdy musi zabrać prowiant na dwa dni, a pozostawionych mieszkań nie wolno zamykać. Rozkaz kończył się słowami: „Ci, którzy nie zgłoszą się na czas, zostaną rozstrzelani”. Obszar określony w rozporządzeniu został otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego i grubych lin. W istocie utworzył on poszerzony Umschlagplatz. Rejestracja rozpoczęła się o jedenastej rano i trwała przez cały tydzień, do soboty 12 września” (s. 298-290).
ONI, IVA
22.IX.42’: „Gdy zapadł zmrok, dojrzeliśmy pożary w kilku miejscach miasta, następnie znienacka podniósł się ryk fabrycznych syren zwiastujący zbliżający się nalot. Wkrótce dotarł huk dział przeciwlotniczych i wybuchów bomb. Od dawna nie słyszeliśmy tak silnych detonacji. Gęsty mrok nad miastem rozdarły rozbłyski rakiet. W powietrzu wybuchały setki bomb. Matka, Ann i ja przytuliłyśmy się do siebie i drżałyśmy wraz z całym budynkiem więzienia. Wydało się nam, że lotnicy biorą więzienie na cel, wyraźnie słyszałyśmy bomby spadające na przyległe ulice: Nowolipie, Nowolipki, Nalewki, Gęsią. Jedna z bomb spadła na więzienny dziedziniec, niedaleko od naszego budynku – eksplozja wstrząsnęła murami tak silnie, iż przez chwilę myślałyśmy, że runą” (s. 302-303).
ONI, VIA
15.VI.43’: „Ulice dzielnicy żydowskiej zmieniły się w piekło. W powietrzu rozrywały się szrapnele, a pociski padały tak gęsto, że trafiały każdego, kto wysunął głowę przez okno. Podczas walki o getto Niemcy użyli większej siły ognia niż podczas oblężenia Warszawy. Nalewki, Nowolipie, Franciszkańska, Karmelicka, Smocza, Miła, Niska i Gęsia oraz plac Muranowski zostały całkowicie zniszczone. Przy tych ulicach nie pozostał ani jeden dom. Nawet nagie mury wypalonych budynków wysadzono później dynamitem. Przez szereg nocy pożar getta było widać z odległości wielu kilometrów wokół Warszawy” (s. 364).
Adina Blady-Szwajger
JA/ONI, III
„- Od kiedy pani mieszkała na Gęsiej?
– Zaraz – moja matka zginęła 29 lipca, ja byłam jeszcze wtedy na Świętojerskiej. Po dwóch czy trzech dniach wyrzucili nas stamtąd.
– Czy to z powodu zmniejszenia getta?
– Nie tylko. Tam przyszli szczotkarze.
– Szopy tam powstały, tak?
– Tak. Wtedy przez kilka dni nocowałam w szpitalu. A w takim pokoiku, naprzeciwko szpitala na Lesznie, złożyliśmy swoje rzeczy.
– „Złożyliśmy”, to znaczy kto?
– Mój maż, który wtedy zamieszkał u swoich rodziców, ja i jeszcze kilka osób. Wszystko zginęło potem. Pamiętam, przyniosłam tam taki wielki kufer z bielizną pościelową, z porcelaną i płytami.
– I potem mieszkała pani na Gęsiej?
– Potem był ten dzień, kiedy zabrali dzieci do szpitala na Umschlagu.
– Kiedy?
– 9, a może 11 sierpnia. Nie wiem! Chyba dziewiątego. Potem było mieszkanie na Pawiej. Skoszarowano nas.
– Personel szpitala?
– Tak. Mieszkaliśmy wtedy razem – Marek [Marek Edelman – dop. AKR], Stasia [Rywka Rozensztajn], Margolisowa, Kielsonowie. Na Pawiej byliśmy do kotła. I wszystko się skończyło 4 września.
– Nie rozumiem. Kocioł na Miłej trwał od 5 do 12 września.
– Bzdura! Wszystko się skończyło 4 września! Myśmy byli dwa czy trzy dni w kotle i z kotła wyprowadzili nas na Gęsią. Już nie wróciliśmy na Pawią. Na Gęsiej 6 był szpital – jedną oficynę zajmował personel szpitala. I tam mieszkał z nami Welwł [Welwł Rozowski – dop. AKR] i taki piętnastoletni braciszek mojej koleżanki, którego rodzice już zginęli, Alik Zarchi.” (s. 155-156)
ADRESY:
– Gęsia 4, – Gęsia 6, – Gęsia 6/8 (szpital), – Gęsia 6/8/10, – Gęsia 7, – Gęsia 10, – Gęsia 15, – Gęsia 17, – Gęsia 22/24 (Areszt Centralny, tzw. Gęsiówka), – Gęsia 25, – Gęsia 27, – Gęsia 30 (szop stolarski OBW), – Gęsia 35a, – Gęsia 42, – Gęsia 43 (Biuro Zarządu Towarzystwa Ochrony Zdrowia Ludności Żydowskiej w Polsce), – Gęsia 67, – Gęsia 80, – róg ulic Gęsia/Lubeckiego, – róg ulic Gęsia/Smocza (wacha),
– Dzika/Gęsia, – Gęsia – plac, – Gęsia (prawa strona od Zamenhofa), – Gęsia (m. Lubeckiego a Smoczą), – Gęsia (m. Zamenhofa a Lubeckiego), – róg ulic Gęsia/Okopowa (wacha), – róg ulic Gęsia/Zamenhofa (wacha), – róg ulic Nalewki/Gęsia, – Gęsia/Okopowa (cmentarz żydowski),
OBSZARY:
– Obszar: Gęsia/Miła/Ostrowska/Wołyńska, – Obszar: Gęsia/Franciszkańska/Smocza/Stawki/Nalewki, – Obszar: Nalewki/Miła/Gęsia/Smocza/Stawki/Zamenhofa, – Obszar: Gęsia/Niska/Smocza/Zamenhofa, – Obszar: KOCIOŁ: GĘSIA/ ZAMENHOFA/ SMOCZA/ PLAC PARYSOWSKI, – Obszar: KOCIOŁ na MIŁEJ: Smocza/Gęsia/Zamenhofa/Stawki, – Obszar: GETTO CENTRALNE (Gęsia, Franciszkańska/Bonifraterska/Muranowska/Pokorna/Stawki/Smocza), – Obszar: GETTO SZCZĄTKOWE (Gęsia/Lubeckiego/Pawia/Zamenhofa),
TRASY:
– Trasa: Dzika – Gęsia – Miła – Szczęśliwa – Plac Parysowski, – Trasa: Dzika – Gęsia 22 (Gęsiówka), – Trasa: Elektoralna 12 (apteka) – Umschlagplatz, – Trasa: Franciszkańska – Nalewki – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – róg ulic Prosta/Twarda, – Trasa: Gęsia – Nalewki, – Trasa: Gęsia 25 – Gęsia (wacha) – Nowolipie – Leszno, – Trasa: Gęsia 30 – Smocza, – Trasa: Gęsia 30 (szop OBW) – Umschlagplatz, – Trasa: Gęsia 30 (szop OBW) – Zamenhofa – Pawia 14, – Trasa: Gęsia 30 (szop OBW) – Pawia 14, – Trasa: Gęsia 80 – Umschlagplatz, – Trasa: Grzybowska 26/28 (Gmina Żydowska) – Gęsia/Okopowa (cmentarz żydowski), – Trasa: Leszno 1 – Karmelicka – Gęsia (wacha) – Okopowa – cmentarz żydowski, – Trasa: Miła – Gęsia 30 (Szop OBW) – Miła, – Trasa: Miła – Pawia – Gęsia 30, – Trasa: Nalewki – Gęsia – Umschlagplatz, – Trasa: Narbutta 8 – Gęsia, – Trasa: Ogrodowa 17 (Głowna Komenda) – Gęsia 22/24 (więzienie, tzw. Gęsiówka), – Trasa: Świętojerska – Daniłowiczowska 7 – Gęsia 22/24 (więzienie), – Trasa: Wołyńska 3 – Gęsia 25, – Trasa: Wołyńska 21 – róg Lubeckiego/Gęsia, – Trasa: Zamenhofa 19 – Gęsia, – Trasa: Zamenhofa – Gęsia – Umschlagplatz, – Trasa linii tramwajowej: Plac Muranowski – Muranowska – Zamenhofa – Dzielna – Karmelicka – Leszno – Żelazna – Nowolipie – Smocza – Gęsia – Nalewki – Plac Muranowski, – Trasa omnibusów, tzw. kohnhellerek: Żelazna – Leszno – Karmelicka – Dzielna – Zamenhofa – Gęsia – Nalewki – Muranowska – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – Leszno,
Bibliografia
– Karol Rotgeber, Pamiętnik, Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, zespół „Pamiętniki”, sygn. 48.
– Rachela Auerbach, Pisma z getta warszawskiego, wstęp i opracowanie Karolina Szymaniak, ŻIH, Warszawa 2016.
– Basia Temkin-Bermanowa, Dziennik z podziemia, wstęp, oprac., przypisy A. Grupińska i P. Szapiro, Warszawa: ŻIH, „Twój Styl” 2000, ss. 390.
– Basia Temkin-Bermanowa, „Pierwsza Irena”. Wspomnienie o Irenie Sawickiej, w: Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945, oprac. W. Bartoszewski, Z. Lewinówna, Kraków 1969, s. 288
– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.
– Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939 – 23 VII 1942, oprac. Marian Fuks, Warszawa 1983.
– Stanisław Gombiński (Jan Mawult), Wspomnienia policjanta z warszawskiego getta, red. naukowa i wprow. M. Janczewska, Warszawa 2010, ss. 282.
– Perec Opoczyński, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t. 31 Pisma Pereca Opoczyńskiego, oprac. M. Polit, Warszawa 2017.
– Abraham Lewin, Dziennik, wstęp i opracowanie K. Person, Warszawa 2016.
– Ludwik Hirszfeld, Historia jednego życia, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2011.
– Henryk Bryskier, Żydzi pod swastyką, czyli getto w Warszawie w XX wieku, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2006.
– Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.
– Noemi Makower: Wstęp, Szpital chirurgiczny na Lesznie 1, Werterfassung, Zakończenie, w: Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.
– Marek Edelman, Getto walczy. (Udział Bundu w obronie getta warszawskiego), Warszawa 1945.
– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.
– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, tom 29a Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, oprac. E. Bergman, T. Epsztein, M. Siek, Warszawa 2018.
– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.
– Tak naprawdę – w 1942 roku wyszłam z domu i nigdy do niego nie powróciłam. Rozmowa z Adiną Blady Szwajgier, [w:] Anka Grupińska, Ciągle po kole. Rozmowy z żołnierzami getta warszawskiego, Warszawa 2000.