NOWOLIPIE

Rachela Auerbach

ONI, II C

„[…] podobno jest na Nowolipiu paserski sklepik, który skupuje od łapaczy niedojedzone pieczywo.” (s. 168)

„Paczka zjeżdża w dół, przechodzi przez szereg rąk od muru do ruiny Przejazd 11, osiąga właściwego odbiorcę i za minutę stanowi już przedmiot dalszego handlu w jakiejś [melinie] na Nowolipiu lub Mylnej, albo też odjeżdża […] na jednym z wózków czekających na placyku opodal, gdzie znajduje się lotny co prawda, ale coraz o powracający posterunek tragarzy niczym przed jakim dworcem lub placem targowym. Gdy wracałam, zwróciła właśnie moją uwagę dziwna cisza i pustka po żydowskiej stronie muru. U wylotu Mylnej i Nowolipia pustki. Ja nie widziałam nikogo, ale oni widzieli. […] parceli u rogu Nowolipia stało 2 Niemców […] powyżej. Niemcy[?] […] z posterunku[?]” (s. 185-187)

JA/ONI, IIIII

„Nieraz słyszałam ludzi dziwiących się cierpliwości głodujących mas. Witryny sklepów spożywczych przy takiej ulicy Karmelickiej pełne są wszak jedzenia. Są tam wystawione tłuste, wielkie ciasta z podejrzanymi nadzieniami, stosy chleba i chałek, nie brak delikatesów, owoców, często zdaje się zupełnie jak przed wojną. Na bazarowych straganach i przed bramami na Nowolipiu czy na Smoczej leżą wyłożone dziwaczne, odrażające produkty żywnościowe nowego typu, na które pożądliwie patrzą oczy dziesiątek tysięcy głodnych ludzi, a mimo to nikt nie wybija szyb w sklepach i zaledwie kilka razy zdarzyło się, że tłum rzucił się w wigilię jakiegoś święta rabować stragany.” (Brulion monografii kuchni ludowej, s. 225-226; czas działania kuchni, od maja 1941(?) do końca lipca 1942).

 

Abraham Lewin

ONI, II D (07.06.1942)

„Ostatniej nocy znów z rąk niemieckich morderców w mundurach padły ofiary, żydowski mężczyzna i kobieta. Około godziny pierwszej w nocy na róg Krochmalnej i Nowolipia przyjechał samochód, z którego wysiadł Żyd lat około 35 i dwaj niemieccy oficerowie. Pozwolili Żydowi odejść kilka kroków do przodu, potem do niego strzelili. Żyd jeszcze żył, strzelili do niego jeszcze raz i jeszcze raz, aż był martwy. Następnie zadzwonili do drzwi domu przy Nowolipiu 22 i rozkazali stróżowi zabrać zwłoki do bramy. Rano zabrano ciało. Kim był ten człowiek – nie wiadomo. Według pewnych źródeł miał to ponoć być pewien Rozen z Elektoralnej 24. Na Nowolipie przyprowadzili żydowską kobietę i zabili ją. Przypuszcza się, że przyprowadzili ją tu ze <strony aryjskiej> i zamordowali. Takie zdarzenie miało już miejsce kilka tygodni temu, kiedy to na ulicy Majzelsa zastrzelono dwie żydowskie kobiety, które znajdowały się poza murami getta.” (s. 108)

JA, III C (14.08.1942)

„Ostatnia noc, którą spędziłem w mieszkaniu przy Mylnej 2; jest to moje mieszkanie z okresu wojny. Jak wyglądają ulice? Chodniki są ogrodzone, ludzie chodzą środkiem ulicy. Znajome ulice – Nowolipie (z obu stron Karmelickiej), Mylna i inne – są całkowicie zagrodzone przez płoty i mury, nie sposób tam wejść. Odnosi się wrażenie, że są to klatki. Wygnali z mieszkań całą żydowską ludność Warszawy.” (s. 192)

ONI, III A

„Getto będzie zajmować 1/3 albo ¼ obecnego terytorium, jeśli nie ukażą się nowe zarządzenia tego typu. Opróżniają ulice, które już przedtem oddano niemieckim firmom. Ogrodzono je już parkanami, np. Mylną, Nowolipie, Dzielną itd. Nienasycone wraże łapy znów po nas sięgają. Wczoraj zabrali setki urzędników z Gminy, ŻS[S], JHK. Stał Brandt, komendant gestapo, i własnoręcznie bił zatrzymywanych. Bili Jakuba, Frumę i Uriego.” (s. 196-197)

JA/ONI, IV A (01.10.1942)

„Zdziczały ulice małego getta ciągnącego się przez kilka ulic: Miłą, Zamenhofa, Franciszkańską, oraz kilka uliczek: Ostrowską, Libelta, Wołyńską, Niską itd. Nie wolno chodzić po ulicach. Nie widać żadnego Żyda. Każda fabryka jest zamkniętym więzieniem. Nie wolno przechodzić z fabryk Schulza na Nowolipiu do fabryk Toebbensa na Lesznie. Cały dzień jesteśmy zamknięci przy Gęsiej 30. Do i z pracy udajemy się grupami przed siódmą rano i o szóstej wieczorem.” (s. 228-229)

JA/ONI, II D (26.03.1942)

„Po przybyciu na moją ulicę, na Nowolipie, znów spotkałem znajomego Żyda, który opowiedział mi wiele wiele smutnych nowin, zaczerpniętych z listów. Oto one:

1.W Zduńskiej Woli, w ubiegłe święto Purym, złapano dziesięciu Żydów i zmuszono, aby inni Żydzi powiesili ich na rynku na dziesięciu szubienicach.

2. To samo wydarzyło się również w Łęczycy, znajdującej się w tymże okręgu. (To samo miało miejsce podobno również w Bieżuniu).

3. Z Izbicy, lubelskie, wysłano [do Bełżca – B.S.] wszystkich miejscowych Żydów w liczbie 500 .” (s. 26-27)

ONI, II D (11.06.1942)

„W środę, po tym jak we wtorek wieczorem padły dwie ofiary, szmugiel na Nowolipiu i Przejeździe zamarł. To było jak dzień żałoby ku czci zamordowanych towarzyszy z cechu przemytników. Dziś, nie bacząc na straszliwy terror rozpętany przeciwko szmuglerom i wielką liczbę ofiar ludzkich z ostatnich dwóch dni, szmugiel znowu odbywał się pełną parą, jak gdyby nic się nie stało.” (s. 117)

ONI, III A

„Blokada ulic. Na Nowolipkach, w pobliżu ŻSS, złapali dziewczynę lat 15-16, która szła z koszykiem po zakupy. Płakała i krzyczała wniebogłosy. W H. natrafili na dobrze ubrane kobiety. Około 95% spośród wysiedlonych wyjeżdża bez żadnego bagażu, bielizny bądź odzieży.” (s. 178)

JA, III C

„Przenoszę moje rzeczy do Naci na Pawią 14. Pierwsza blokada na Nowolipiu, Karmelickiej. Znowu są ofiary, bardzo dużo wygnanych. Obliczają na 15 000. Powiadają, że wysiedlenie obejmuje głównie kobiety i dzieci.” (s. 193)

 

Henryk Bryskier

ONI, III A

„Po śmieci inż. Czerniakowa rozpoczęły się łapanki zakrojone na szeroką skalę. Rada Żydowska w oparciu o swoje zarządzenie zmobilizowała swoich urzędników gminnych do pomocy Służby Porządkowej, dając im białe opaski z napisem ‘Akcja wysiedleńcza’ (Aussiedlungsdienst). Zażądano do pomocy ze szpitali 100 lekarzy. I, o hańbo! Ci wybrańcy uważali się za lepszych od innych […]. Opróżniono z mieszkańców szereg domów przy ul. Leszno (od Solnej do Żelaznej), Nowolipie, Mylnej, sierociniec dra Korczaka (po raz drugi).” (s. 187)

„Po opróżnieniu wielu domów i wywiezieniu wielu tysięcy mieszkańców Niemcy zarządzili zmniejszenie getta, nakazując opuszczenie obszaru tzw. małego getta […]. Ci, którzy opuścili teren, pozostawili resztki swojego dobytku w opuszczonych mieszkaniach, warsztatach i ukrytych składach, nie mając technicznych możliwości do jego ratowania, ewentualnie spieniężenia na aryjskiej stronie. Ulica Leszno stała się linią demarkacyjną. Cały opróżniony teren łącznie ze stroną nieparzystą ul. Leszno był wolny od Żydów, a Polakom przez pewien czas wstęp był wzbroniony. Po parzystej stronie ul. Leszno, jako przyległej do getta, znajdowały się niektóre szopy, zatrudniające Żydów i do tych należały bloki domów przy ul. Karmelickiej, Nowolipie itd. W blokach tych zamieszkiwali wyłącznie robotnicy danych fabryk.” (s. 189-190)

 

Perec Opoczyński

ONI, II

„Duża liczba dzieci, które przychodzą do tych instytucji [pomocowych], ma objawy suchot, część – innych chorób, a w niektórych przypadkach nawet szkorbutu – tej strasznej głodowej choroby, o której wiedzieli tylko ci skazani na dożywotnie więzienie aresztanci Szlisselburga w carskiej Rosji.

Szkorbut – szkorbut! Ale czy ta straszna scena ze Smoczej, w której chłopiec dwunastoletni siedzi na krześle postawionym na trotuarze, siedzi wpół leżąc, bo siedzieć prosto nie może, ponieważ szeroko rozpięta koszula pokazuje, że jest spuchnięty aż ponad pępek, a z rozdartego kroku wystaje spuchnięte jądro. – czy ten bolesny obraz lepszy jest od szkorbutu? Czy obraz dziewczyny na Nowolipiu, która siedzi i zbiera z siebie wszy, i wkłada je sobie z ponurym, tępym, idiotycznym spokojem do ust – jest mniej straszny od szkorbutu? I, w końcu, czy te bose, obdarte, pozostawione sobie samym dzieci na Wołówce w deszczowe, śnieżne, wietrzne listopadowe dni, które leżą jedno na plecach drugiego, aby się w ten sposób ogrzać, i żebrzą przy tym, jąkając się z przenikliwego, wstrząsającego ciałem zimna – lepsze są od szkorbutu?” (Dzieci na bruku, s. 432)

 

Henryk Makower

JA/ONI, III A

„W tym czasie ubyło już sporo osób z mojego zespołu. Pierwsza poszła w czasie akcji niemieckiej na Nowolipiu sympatyczna i zdolna młoda koleżanka z Łodzi – dr. Wolińska z mężem lekarzem i całą rodziną.” (s. 76-77)

JA, III

„Taką akcję <dodatkową> przeżyliśmy. Była to akcja typowo uliczna, do domów nie wchodzono. Widziałem taka akcję w dużym getcie, na Nowolipiu. We wcześniejszym okresie oczyszczano tam teren dla szop. Gdy po obiedzie wstąpiłem do szpitala (był wtedy jeszcze na Lesznie) zastałem dr Braude-Hellerową w wielkiej rozpaczy. Jej szwagier, dr Aftegut, właśnie znajdował się w centrali Schultza na Nowolipiu 40, gdzie odbywała się akcja.” (s. 99)

 

Emanuel Ringelblum

ONI, I

„2 maja [1940]. Przed dniem 3 maja działy się na warszawskich ulicach straszne rzeczy. Na ulicach odbywało się okropne polowanie na Polaków. Ciężarówki z uzbrojonymi [Niemcami] mknęły tam i z powrotem. Ulice były puste. Samochody wjeżdżały na chodniki i powodowały panikę. Kilku Żydów odniosło rany na Nowolipiu, Gęsiej.” (t. 29: s. 109)

„Wczoraj, 22 października [1940], na Nowolipiu jakiś Polak lub grupa bandytów zakuła Żyda na śmierć.” (t. 29: s. 148)

ONI, II A

 „Dziś, 12 grudnia [1940], część Siennej od 1-35 [?] do Sosnowej – została wyłączona z getta, w zamian przyłączone zostaną część Leszna do Wroniej i część Nowolipia.” (t. 29: s. 183)

ONI, III A

„Było to w pierwszych dwóch tygodniach trwania akcji przesiedleńczej. „Akcja” była jeszcze w rękach żydowskiego „Ordnungsdienstu”, który codziennie dostarczał molochowi SS-owskiemu wymaganą liczbę ofiar. 5 sierpnia zdarzyło się, że żydowska policja nie mogła dostarczyć wymaganego kontyngentu. Puste wagony do Treblinki żądały żeru, czekały. Dlatego wieczorem SS-mani i Ukraińcy ruszyli na Nowolipie, które miało być opróżnione na mieszkania dla firmy Schultza [szop przy ul. Nowolipie 44]. Odcięli ulicę, zablokowali ją ze wszystkich stron i zabrali wszystkich mieszkańców zablokowanych domów na Umschlagplatz. Stamtąd przewieźli ich wagonami do Treblinki. Za dnia, kiedy akcję przeprowadziła policja żydowska pod nadzorem Niemców, można było z Umschlagplatzu uwolnić niektóre osoby. Wieczorem, kiedy SS samo odgrywało swoją diabelską grę, żadne interwencje nie wchodziły w rachubę. Nie honorowano żadnych dokumentów, nawet na nie patrzono. Wszyscy zostali załadowani do wagonów śmierci bezpośrednio skierowanych do Treblinki. Tego sławetnego piątku tow. Sagan był w odwiedzinach u przyjaciół. Tam dowiedział się, że ul. Nowolipie, przy której mieszkał, została zablokowana przez SS. Tow. Sagan zdawał sobie sprawę, czym to grozi, ale chciał podzielić los swojej rodziny, los swojej żony i dwojga dzieci. Udał się na Nowolipie, skąd został zabrany do Treblinki. Tow. Sagan mieszkał we wspólnym mieszkaniu ze znanym pisarzem Szyją Perle i dziennikarzem Bencjonem Chilinowiczem. Perle postanowił zejść na ulicę, mimo że SS ostrzegało, że każdego Żyda zastanego w domu zastrzelą na miejscu. Perle uważał, że lepsza jest śmierć w domu aniżeli w Treblince. Również tow. Sagan postanowił pozostać w swoim mieszkaniu na 5 piętrze. Kiedy jednak dotarło domu, jego rodzina już stała w szeregu kierowanym na Umschlagplatz. Tow. Sagan stanął więc w szeregu idącym na śmierć. Perle ocalał. [Funkcjonariuszom] SS nie chciało się wejść na piąte piętro.” (t. 29a: s. 148-149)

„Gdy wybuchła akcja likwidacyjna w Warszawie, [Szyja] Perle ocalał cudem. W pierwszych dniach sierpnia 1942 r. SS otoczyło ul. Nowolipie, gdzie mieszkał, i kazali wszystkim zejść. Tym, którzy zostali w mieszkaniach, groziła kula w łeb. Perle postanowił, że za wszelką cenę pozostanie w swoim mieszkaniu na piątym piętrze. Dzięki temu pozostał przy życiu.” (s. 200)

 

Mary Berg

ONI; IIB

29.VI.41’: „Pozostawianie chorych pod drzwiami szpitali stało się codzienną praktyką. Matki, nie mogąc znieść widoku cierpień swoich pozbawionych pomocy medycznej dzieci, mają nadzieję, że tym sposobem zdołają umieścić je w szpitalu. Szczególnie ostro epidemia szerzy się w rejonie Gęsiej, Nalewek, Nowolipek i Nowolipia. W „małym getcie” sytuacja przedstawia się trochę lepiej, mieszkają tu bowiem stosunkowo zamożni ludzie, których stać na prywatne leczenie. Niedawno ze Lwowa, zdobytego miesiąc temu przez Niemców, sprowadzono surowicę przeciwtyfusową. Ewakuujący się z miasta Rosjanie pozostawili duży zapas surowicy w fiolkach. Obecnie ten cenny lek jest przemycany do Warszawy. Stać nań jednak wyłącznie bogaczy – cena surowicy sięga nawet kilku tysięcy złotych za fiolkę” (s. 154-155).

JA/ONI, IID

27.V.42’: „W naszym ogrodzie pojawiły się małe zielone pomidory. Szybko dojrzeją w gorącym słońcu. Trzy razy zbieraliśmy już rzodkiewki. Chyba najlepiej zaś smakuje młoda cebula. A nasze kwiaty pachną tak odurzająco, tak upajają barwami… Szymek nie przychodzi do prac domowych i już nigdy nie przyjdzie. Kilka dni temu, kiedy skończył tu pracę, upadł na ulicy z osłabienia. Abie znalazł go na chodniku, gdzieś w pobliżu Nowolipia. Chłopak miał wysoką gorączkę. Okazało się, że chorował od dwóch dni, lecz nic nie mówił w obawie przed utratą zajęcia. Moja matka jednak dostrzegła jego rozpaloną twarz i trudności w poruszaniu się, więc wysłała go do domu wcześniej niż zazwyczaj. Abie zawiózł go rikszą do schroniska dla uchodźców, w którym Szymek mieszkał. Tam kilka godzin później chłopak umarł” (s. 254).

ONI; IIIA

SIERPIEŃ 42 [B.D]: „Niemcy zablokowali całe ulice getta. Ponieważ 10 000 ludzi dziennie – obecnie wymagana liczba – się nie zgłasza, używają siły. Codziennie okrążają inną ulicę, zamykając wszystkie wyjścia. Wkraczają do mieszkań i sprawdzają karty zatrudnienia. Tych, którzy nie mają niezbędnych dokumentów albo – w ocenie Niemców – nie nadają się do pracy, od razu zabierają. Próbujących stawiać opór rozstrzeliwują na miejscu. Właśnie teraz, kiedy piszę te słowa, od dwóch dni trwa taka blokada ulicy Nowolipie, zaledwie dwie przecznice od naszego więzienia. Ulica jest całkowicie zamknięta, mogą z niej korzystać jedynie policjanci żydowscy. Żony i dzieci mężczyzn zatrudnionych w niemieckich fabrykach oficjalnie są zwolnione z deportacji, lecz to zwolnienie obowiązuje tylko na papierze. W rzeczywistości wracający z pracy do domu mąż często stwierdza, że zabrano całą jego rodzinę. Zrozpaczony biegnie na ulicę Stawki, żeby odnaleźć krewnych, ale zamiast ich uratować, często sam zostaje wepchnięty do jednego z bydlęcych wagonów” (s. 283-284).

ONI, IVA

22.IX.42’: „Gdy zapadł zmrok, dojrzeliśmy pożary w kilku miejscach miasta, następnie znienacka podniósł się ryk fabrycznych syren zwiastujący zbliżający się nalot. Wkrótce dotarł huk dział przeciwlotniczych i wybuchów bomb. Od dawna nie słyszeliśmy tak silnych detonacji. Gęsty mrok nad miastem rozdarły rozbłyski rakiet. W powietrzu wybuchały setki bomb. Matka, Ann i ja przytuliłyśmy się do siebie i drżałyśmy wraz z całym budynkiem więzienia. Wydało się nam, że lotnicy biorą więzienie na cel, wyraźnie słyszałyśmy bomby spadające na przyległe ulice: Nowolipie, Nowolipki, Nalewki, Gęsią. Jedna z bomb spadła na więzienny dziedziniec, niedaleko od naszego budynku – eksplozja wstrząsnęła murami tak silnie, iż przez chwilę myślałyśmy, że runą” (s. 302-303).

ONI, VIA

15.VI.43’: „W nocy z 18 na 19 kwietnia 1943 roku, w przeddzień święta Paschy, który Żydzi obchodzą na pamiątkę wyzwolenia, zbrojne oddziały SS, Ukraińców, Łotyszy i Litwinów otoczyły obszar „dużego getta”, ograniczony ulicami: Leszno, Nowolipie, Bonifraterska i Smocza. O świcie 19 kwietnia niemieccy żołnierze z pancernymi wozami bojowymi wkroczyli do getta ulicą Zamenhofa i zaczęli ostrzeliwać domy. Zabarykadowani Żydzi odpowiedzieli ogniem i granatami. Po kilku godzinach hitlerowcy wycofali się z dzielnicy. Ze wszystkich okien i dachów, zza każdego zburzonego muru Niemców witał grad pocisków z pistoletów maszynowych. Sygnał do walki dała grupa młodzieży, która obrzuciła nadjeżdżające czołgi niemieckie granatami ręcznymi. Po obiedzie hitlerowcy powrócili z artylerią polową i rozpoczęli ostrzał Nowolipia, Bonifraterskiej i Franciszkańskiej. Następnie rozpoczęła się zażarta walka” (s. 363).

15.VI.43’: „Ulice dzielnicy żydowskiej zmieniły się w piekło. W powietrzu rozrywały się szrapnele, a pociski padały tak gęsto, że trafiały każdego, kto wysunął głowę przez okno. Podczas walki o getto Niemcy użyli większej siły ognia niż podczas oblężenia Warszawy. Nalewki, Nowolipie, Franciszkańska, Karmelicka, Smocza, Miła, Niska i Gęsia oraz plac Muranowski zostały całkowicie zniszczone. Przy tych ulicach nie pozostał ani jeden dom. Nawet nagie mury wypalonych budynków wysadzono później dynamitem. Przez szereg nocy pożar getta było widać z odległości wielu kilometrów wokół Warszawy” (s. 364).

 

Ita Dimant

ONI, IIIA

„Jedna strona Nowolipia ma się wyprowadzić. Gdy się przenoszą, robi się nagle blokadę i pędzi się wszystkich na Umschlag, a kto nie nadąża zostaje zastrzelony.” (s. 67)

 

Janina Bauman

JA/ONI, IIB/IIC

„W pobliżu, na Nowolipiu, mieszkała samotnie siostra babci Ewy, Ciocia Bella [Izabela Gliksman]. Zaglądałam do niej od czasu do czasu, bo lubiłam słuchać opowiadań z lat jej młodości.” (s. 73)

 

Irena Birmbaum

JA/ONI, II D (maj 1942)

„Po południu poszliśmy z wizytą do Hanki [Trauman – przyp. AKR]. Mieszkała ona już na siódmym z kolei miejscu od czasu założenia getta. Ledwie wprowadzała się gdzieś, a natychmiast ulica ta została wyłączona z getta. Ostatnie mieszkanie na Nowolipiu było bardzo udane: domek z ogródkiem.” (s. 33)

JA/ONI, III A (9 lipiec 1942 albo po)

„No Nowolipiu zastaliśmy okropne sceny. Uratowani rozpaczali po stracie bliskich. Kobiety wyrywały sobie włosy z głowy.” (s. 81)

JA/ONI, III A (między 6 a 9 sierpnia 1942)

„Dzięki protekcji przydzielono nam pokoik na czwartym piętrze, w jednym z domów na Nowolipiu. Mogliśmy przebywać tam tylko w dzień. Na noc jednak trzeba było wynosić się na poddasze. Pokoik był długi i tak wąski, że ledwie dwie osoby mogły w nim stanąć obok siebie. Pod ścianą stał tapczan. Próbowałam na nim usiąść, ale wnet jacyś niewidzialni lokatorzy tego sprzętu zaczęli dawać mi się we znaki. Z podwórza buchał do pokoju dym. To na dole brygady robotnicze paliły papiery i szmaty. Na terenie Schultza powstały oddziały sprzątaczki sprzątaczek.” (s. 75-76)

JA/ONI, III A (9 sierpnia 1942)

„Dnia 9 sierpnia rodzina rozdzieliła się. W pokoiku, przydzielonym nam, siedziała stryjenka Sabina z Alkiem i Lilką oraz ja z ojcem. Matka przebywała wtedy u swojej rodziny, o kilka domów dalej. Nagle rozległo się strzały, zwiastujące blokady. Pobledliśmy. Nie widzieliśmy co robić: zabarykadowywać się w mieszkaniu czy usłuchać wyzwania Niemców i zjeść na dół.

Zejść – znaczyłoby oddać się dobrowolnie w ręce o pracy. Zostać w mieszkaniu – znaczyłoby czekać, aż przyjdą na górę. A wtedy już tylko śmierć…

Rozmyślania nasze przerwał strzał na podwórzu. Ktoś jęknął krótko. Podbiegliśmy do okna. Na podwórzu leżał świeży trup.

Nie pozostawało nic innego, jak zejść na dół. Zauważyliśmy tam ludzi ustawionych czwórki pilnowanych przez Ukraińców.” (s. 78)

ONI, III A (przed 9 sierpnia 1942)

„Na Nowolipiu mieszkał wujek Ryszard z żoną, w teściami i szwagierką Lolą. Babcia przerażona i bezradna, schroniła się także do owego mieszkania. Prócz tego było tam wiele innych osób. Panowała i tu ciasnota […]” (s. 76)

JA/ONI, III A (między 9 a 14 sierpnia 1942)

„W mieszkaniu Ryszarda, na Nowolipiu, zostały: babcia, pozdrowiona w środku dokumentów, Lola i jej ciotka oraz my.” (s. 82)

JA/ONI, III A (14 sierpnia 1942)

„Drewnianym krokiem weszliśmy dwoje do mieszkania. Drzwi stały otworem. Ani żywego ducha. Pokój nasz zamknięty był na klucz. Przez dziurką służę zauważyłam, że jest nietknięty. W innych pokojach widać było ślady butów. Meble zostały poprzewracane, zawartość szafy – na ziemi. W kuchni na środku jakaś barykada z waliz i koszy, a wszędzie pęki porozrzucanej słomy. Od kuchennego wejścia prowadziły schody na przygórek. „Tam pewnie musiały się ukryć” – pomyślałam. Ojciec wszedł na przygórek, zastał tam trupa jakiejś sprzątaczki. Nic więcej. Żadnych śladów. Błąkaliśmy się, prawie nieprzytomni, po mieszkaniu. Tak trwało do wieczora.

O zmierzchu drzwi się otworzyły i wszedł Heniek. – A, to wy żyjecie! – zawołał – bardzo się cieszę! Byłem akurat na służbie i widziałam je obydwie – rzekł. – Były zupełnie oszalały z trwogi. Opowiadały, że ukryły się na przygórku, skądś ściągnął je Ukrainiec, zabrał im biżuterię i popędził do szeregów. Nie było żadnych możliwości ratunku. Na Umschlagu cały transport został błyskawicznie załadowany. Głos Heńka umilkł. Ocknęłam się. […] Na dworze ściemniło się już zupełnie. W pokoju płakało troje samotnych ludzi.” (s. 84-85)

JA/ONI, III B

„Wróciliśmy do domu. Ku naszemu zdumieniu zostaliśmy wszystko w porządku. Żałowaliśmy tylko straconego zapasu słoniny.” (s. 98)

JA/ONI, III C

„Ponieważ pracowaliśmy na różnych zmianach, jednoznaczne zostawało zawsze w domu i szykowało posiłek dla drugiego. Mieliśmy jeszcze rezerwę żywności, ale brakowało drzewa, piec dymił, a co najważniejsze, nie umiałam gotować. Postanowiliśmy, że gotować się będzie tylko jedno danie na maszynce elektrycznej. Światła mieliśmy dość z powodu bliskości fabryki, lecz użycie przyborów elektrycznych związane było z ryzykiem. Krążyły bowiem lotne kontrole i sprawdzały czy światła się nie nadużywa.” (s. 101)

„Gdy wracałam z nocnej zmiany, ojciec był już na nogach, nasłuchując moich kroków. Zgodnie z rytuałem, gdy byłam jeszcze na trzecim piętrze, otwierał drzwi i pytał: „To ty, Iruchna?” Następnie odbywało się sprawozdanie z wypadków, które zaszły w szopie w czasie nocy. Śniadanie było już przygotowane, abym natychmiast po jego spożyciu mogła udać się na spoczynek.” (s. 105-106)

JA/ONI, III CIV

„Pewnego dnia, gdy byłam pogrążona we śnie, ktoś zapukał do drzwi. To ojciec. Przybiegł z fabryki, mimo że nie wolno było poruszać się po terenie bez przepustki lub w godzinach pracy. Słyszał pogłoski o nowej blokadzie. Choć bardzo senna, musiałam się chcąc nie chcąc ubrać i pójść z ojcem do fabryki.” (s. 107)

JA/ONI, III C

„Najcięższe dla mnie były dni „wolne”, gdy szło się do pracy dopiero na noc. Około drugiej po południu budziłam się, wstawałam i sprzątałam dwupokojowe mieszkanie. My zajmowaliśmy jeden pokój; w drugim mieszkał pewien stary kawaler, który rzadko bywał w domu. Był on magistrem filologii, co nie przeszkadzało, że przechodził przez nasz pokój z wielkim hałasem, wytrącając mnie ze snu, a następnie zatrzaskiwał drzwi z całej siły. Po sprzątnięciu mieszkania schodziłam na zakupy. Potem pitrasiłam tak, aby ojciec po powrocie z pracy miał coś do jedzenia.” (s. 103)

JA/ONI, IV A

„Pewnego dnia gdy żegnaliśmy się przed moim domem, [Elek – znajomy poznany podczas pracy w kuśnierni szopu Schulza – przyp. AKR] porwał mnie nagle w ramiona i zaczął całować. Stało się to tak szybko, że nie zdążyłam nawet zareagować. Wyrwałam się w końcu i uciekłam do domu, okropnie roztrzęsiona i zła na siebie samą.” (s. 109)

JA/ONI, IV A (styczeń 1943)

„Wraz ze styczniem nadeszły mrozy. I tu rozpoczęła się tragedia. Woda zamarzła w kranie, światło gało co chwila tak, że nie można było gotować na maszynce; piec i kuchnia dymiły i nie były wcale zdatne do użytku. Tak więc niejednokrotnie zdarzało się, że nie można było ani gotować, ani sprzątać. Siedziało się wtedy po ciemku w zimnym pokoju, podczas gdy woda w kuchni zamarzała. Kiedyś powróciwszy rano z pracy i śpiąc do południa, musiałam pójść do pracy nie tylko bez jedzenia, ale nie napiwszy się nawet herbaty. Światło bowiem zgasło, w piecu kuchennym palić nie można było.” (s. 117-118)

JA/ONI, IV A (styczeń 1943)

„Oto pewnego dnia pękła rura w kranie i woda zalała mieszkanie podczas mojego snu. Zbudziłam się słysząc plusk. Wstałam i zdrętwiałymi palcami zbierałam wody ścierką.

Innym razem obudziłam się nagle, czując dym w pokoju. Wybiegłam momentalnie do przedpokoju, aby otworzyć drzwi od sieni. Do drzwi nie dotarłam, gdyż ocknęłam się… leżąc na ziemi. Wszystko to trwało ułamek sekundy. Podniosłam się z podłogi, ale zakręciło mi się w głowie i upadłam po raz drugi. Wreszcie udało mi się dotrzeć do przedpokoju i otworzyć drzwi.” (s. 118)

JA/ONI, IV A (styczeń 1943)

„Było to tak: Elek przyszedł z wizytą w czasie jednego z moich momentów apatii, gdy leżałam w łóżku. W mieszkaniu panował straszne ziąb.

Prosiłam, aby wszedł do drugiego pokoju, a ja w tym czasie ubiorę się. On jednak spokojnie oświadczył, że nie widzi potrzeby opuszczenia pokoju, ponieważ może się odwrócić podczas mojego ubierania się. Myślał chyba, że już mnie „kupił” – prezentami…

Zaczęłam przekonywać go spokojnie, że powinien opuścić pokój, ale nie odniosło to skutku. Zachowywał się dalej bezczelnie. Wreszcie rzekł: – To w takim razie odejdę na zawsze!

Skierował się ku drzwiom, żywiąc nadzieję, że go zawoła z powrotem. Ja zaś spokojnie odpowiedziałam: – No to idź!” (s. 118-119)

JA/ONI, IV A (20 stycznia 1943)

„Dnia 20 stycznia obudziłam się o 5 rano. Wstałam natychmiast. Umyłam się i przygotowywałam do wyjścia. Ojciec nie powrócił jeszcze z nocnej pracy. W razie gdyby nocnej zmiany nie wypuszczono z fabryki, zdecydowana byłam tam się udać i nie rozłączać się z ojcem. o 6 widząc, że ojca jeszcze nie ma, wyszłam z domu. Na schodach, w połowie drogi, zetknęłam się z jakimś cieniem. – Kto idzie? – zawołałam. Usłyszałam w odpowiedzi: – Iruchna, to Ty? To był ojciec.” (s. 120)

JA/ONI, IV B (styczeń/luty 1943)

„Wieczorem mieliśmy niespodziewaną wizytę. Był to bandyta Blumsztejn ze swoją „lotną kontrolą”. Zabrał wszystkie przybory elektryczne, jakie znalazł, a potem zerwał wszystkie instalacje i odszedł zostawiając mieszkanie w ciemnościach.” (s. 124)

JA/ONI, IV B (2 luty 1943)

„Był to dzień drugiego lutego 1943 roku. Wstałam o 4 nad ranem i włożyłam na siebie trzy zmiany bielizny, bluzki, spódnicę, sweter narciarski, blezer i palto. Wzięłam też z sobą stary pierścionek o niewielkiej wartości oraz 100 zł, które schowałam do pończochy.” (s. 125)

ADRESY:

Nowolipie 1,   – Nowolipie 7 (lokal C.K. Bundu i siedziba „Folkscajtung),   – Nowolipie 10-12,   – Nowolipie 14,  – Nowolipie 18,   – Nowolipie 18 (szop Oschmanna),   – Nowolipie 18 (hotel „Britania” dancing „Casanova”),    – Nowolipie 20,   – Nowolipie 20-22,   – Nowolipie 22,     – Nowolipie 25,    – Nowolipie 28,   – Nowolipie 30,   – Nowolipie 34,   – Nowolipie 36 lub 38,   – Nowolipie 40 (szop Schultza), – Nowolipie 42 (Szop Schultza),   – Nowolipie 44 (szop Schultza, tzw. Duży Schultz),   – Nowolipie 44,   – Nowolipie 44-46,   – Nowolipie 50,    – Nowolipie 52,   – Nowolipie 54 (szop stolarski Schillinga),   – Nowolipie 58,   – Nowolipie 64,   – Nowolipie 67,   – Żelazna 90/Nowolipie 71 (szpital św. Zofii),   – Nowolipie 72,   – Nowolipie 72 (teatr „Nowy Azazel”),   – Nowolipie 80 (szop Roehricha),  – Karmelicka/Nowolipie,   – róg ulic Karmelicka/Nowolipie,   – róg ulic Krochmalna/Nowolipie,   – róg ulic Mylna/Nowolipie, – Nowolipie (odcinek m. Karmelicką a Smoczą),   – Nowolipie (odcinek m. Karmelicką a Żelazną),   – Nowolipie (odcinek m. Zamenhofa a Karmelicką),    – róg ulic Nowolipie/Smocza,
róg ulic Nowolipie/Przejazd (granica getta),   – róg ulic Zamenhofa/Nowolipie,  – róg ulic Żelazna/Nowolipie,

OBSZARY:

Obszar: Nowolipie/Mylna/Przejazd 5,  – Obszar: Nowolipki (do Karmelickiej)/ Nowolipie (od Smoczej do Karmelickiej),

TRASY:

Trasa: Bonifraterska – Nalewki – Nowolipki – Nowolipie – Nowolipie (szop Schultza) – Żelazna 103,   – Trasa: Franciszkańska – Nalewki – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – róg ulic Prosta/Twarda,  – Trasa: Gęsia 25 – Gęsia (wacha) – Nowolipie – Leszno,  – Trasa: Leszno 76 (szop Schultza) – Nowolipie 67,   – Trasa: Leszno 78 – Leszno 76 – Nowolipie 67,   – Trasa: Małe Getto – Żelazna – Nowolipie – Umschlagplatz,   – Trasa: Nowolipie 18 (szop Oschmanna) – Umschlagplatz,   – Trasa: Nowolipie 30 – Nowolipie/Smocza – róg ulic Żelazna/Nowolipie – róg ulic Żelazna/Leszno (wacha) – Leszno 76-78 – Leszno 74 – Nowolipie 67,  – Trasa: Nowolipie 44 (szop Schultza) – Miła – Zamenhofa,  – Trasa: Nowolipie 67 – Nowolipie 59 – Nowolipki 57 – Leszno,   – Trasa: Nowolipki 23 – Nowolipie 30,   – Trasa: Ogrodowa 15 – Żelazna – Nowolipie – Smocza – Dzielna – Pawiak,  – Trasa (tramwajowa): Plac Muranowski – Muranowska – Zamenhofa – Dzielna – Karmelicka – Leszno – Żelazna – Nowolipie – Smocza – Gęsia – Nalewki – Plac Muranowski,   – Trasa: Wolność – Nowolipie, – Trasa (omnibusów – „kohnhellerek”): Żelazna – Leszno – Karmelicka – Dzielna – Zamenhofa  – Gęsia – Nalewki – Muranowska – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – Leszno,

 

Bibliografia

– Rachela Auerbach, Pisma z getta warszawskiego, wstęp i opracowanie Karolina Szymaniak, ŻIH, Warszawa 2016.

– Abraham Lewin, Dziennik, wstęp i opracowanie K. Person, Warszawa 2016.

– Henryk Bryskier, Żydzi pod swastyką, czyli getto w Warszawie w XX wieku, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2006.

– Perec Opoczyński, Dzieci na bruku, w: Tenże: Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, tom 29a Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, oprac. E. Bergman, T. Epsztein, M. Siek, Warszawa 2018.

– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.

– Ita Dimant, Moja cząstka życia, Warszawa 2002.

– Janina Bauman, Zima o poranku. Opowieść dziewczynki z warszawskiego getta, Kraków 1989.